Jasiek Mela naszym gościem
2016-06-17 przez Biblioteka
Był deszczowy, ciepły wieczór. Zegar wybijał 18.00, a w sali robiło się tłoczno i duszno. Wszyscy zgromadzeni - starsi, dorośli, młodzież i dzieci z niecierpliwością oczekiwali Jaśka Meli. Jednak ku zaskoczeniu wszystkim pojawiła się informacja, że będzie małe opóźnienie. Lecz małe spóźnienie przeciągało się w nieskończoność i zaczęłam mieć wątpliwość czy spotkanie w ogóle się odbędzie. Nastroje zgromadzonych powoli zaczynały się zmieniać, z wielkiego entuzjazmu na zdenerwowanie i lekką niechęć. Niektórzy niestety nas opuścili. Nagle, po godzinnym spóźnieniu, wbiegł do sali zwykły chłopak. Na dodatek był zdenerwowany, zdyszany i bardzo spragniony, przeciskał się do przodu. Widownia witała go głośnymi brawami. Czy to był Jasiek Mela? Ten słynny Jasiek - najmłodszy, niepełnosprawny zdobywca Biegunów Polarnych i Kilimandżaro, podróżnik, założyciel fundacji Poza Horyzonty, a nawet ostatnio widziany w telewizyjnym show? Tak, 15 czerwca późnym wieczorem do Niepołomic dotarł Jasiek Mela.
Uruchomił prezentacje, dosięgnął mikrofonu i… zaczęła się najpiękniejsza podróż w moim życiu (myślę, że nie tylko moja). Pochłaniałam jak tlen słowa proste, szczere i płynące z serca. Jasiek na początku żartował, było luźno, wyświetlane zdjęcia zapierały dech w piersiach. Jednak po kilkunastu minutach spotkanie zmieniło swój charakter. Powoli wywalał na nas całą swoją historię, "jak kawę na ławę" - a życie go nie rozpieszczało. Po okrutnym pożarze, w którym stracił dom, żył w przekonaniu, że nic gorszego już nie może się zdarzyć. Jednak seria tragicznych wydarzeń wcale się nie skończyła. Gdy Jasiek i jego rodzina podnieśli się na nogi, kolejny raz musieli stawić czoła tragedii. Jasiek był świadkiem śmierci brata. A gdy rany nie zostały do końca zabliźnione sam uległ wypadkowi porażenia prądem, który cudem przeżył. Wynikiem groźnego wypadku była amputacja prawego przedramienia i lewego podudzia.
Z dnia na dzień został osobą niepełnosprawną, bez celu i sensu istnienia. Z wielkimi pretensjami do świata i Boga, a nawet myślami samobójczymi. Cóż miał począć z życiem, gdy obudziwszy się ze snu, kompletnie do niego nie pasował i nie dał rady w nim funkcjonować? Musiał odnaleźć w sobie radość i miłość, które są fundamentem naszej egzystencji. Zaczął kochać samego siebie i ludzi, by żyć w pełni świadomie i radośnie. "To nie noga czy ręką wchodzą na szczyt, tylko głowa" - tak powiedział chłopak bez ręki i z protezą nogi. Jasiek odnalazł w sobie siłę dzięki głębokiej wierze, ufności do ludzi i przede wszystkim dzięki swojej mamie, która nawet w najgorszych momentach do końca w niego wierzyła. A potem znalazły się kolejne osoby, które pomimo jego depresji, nieakceptowania siebie, pretensji do świata także uwierzyły, że jest bardzo potrzebny. Facet, który stał nie cały metr od publiczności, dowiódł tego, że dopóki walczymy zawsze możemy powstać.
Wieczór z Jaśkiem Melą był niesamowitym doświadczeniem. Jest to niezwykły facet, który łączy skromność, otwartość z ogromną pozytywną energią. Czasem warto zatrzymać się i spojrzeć na siebie, na ludzi którzy nas otaczają, miejsce w którym się znajdujemy z innej perspektywy. I nie zapominajmy, że obok stoi ktoś kto wierzy w nas i potrzebuje nas.
Spotkanie zorganizowane przez Bibliotekę Publiczną w Niepołomicach odbyło się w LAS Open Space.